Usłyszałam huk. Zbiegłam szybko na parter o mały włos nie zabijając się na schodach. Wpadłam do kuchni i ujrzałam mojego młodszego brata, Mateusza, całego w mące.
-Mati! Co się stało?!
-Oj, no bo Hortensja -jego myszka, którą z całego serca nienawidzę - mi uciekła i wskoczyła do miski i ja podstawiłem sobie stołek ale straciłem równowagę i wysypałem mąkę. Przepraszam. Nie gniewasz się ? - gdy tak mówił, nie mogłam się gniewać. Jak na dziesięciolatka jest bardzo mądry i świetnie się wysławia, nie chwaląc się to moja zasługa.
-Och, oczywiście, że nie. Ty idź się umyć i przebrać a ja tu posprzątam. Tylko proszę postaraj się nabrudzić jak najmniej.
Uśmiechnął się promieniście i otrzepał jak pies strzepując z siebie mąkę. Wyszedł z kuchni a ja zaczęłam ją ogarniać. Proszek był normalnie wszędzie. Po sprzątnięciu zajrzałam do pokoju młodszego brata. Był już przebrany i bawił się z Hortensją. Mimo wszystko była przesłodka. Spojrzałam na zegarek, 15:00.
-Mateusz, mąka miała być na naleśniki ale może masz ochotę na coś innego?
-Pizza! - wykrzyknął maluch.
-To chowaj Hortensję do klatki, bierzemy Bambiego i idziemy do sklepu.
Brat szybko się zebrał i zanim się obejrzałam stał w furtce ze smyczą w ręku. Przeszliśmy się do najbliższego spożywczaka. Po udanych zakupach wróciliśmy do domu i wzięliśmy się za robienie obiado-kolacji. W między czasie zadzwoniłam do Marcina.
-Hejka - przywitałam się.
-O! Cześć Wiki! Co tam porabiacie?
-Robimy kolacje. Będziesz ? Czy mam odłożyć dla ciebie kawałek?
-Będę, będę. A co jest?
-Pizza.
-No to tym bardziej. Ale pamiętasz? Podwójny ser...
Spojrzałam na Mateuszka. Sypał tyle sera, że chyba będzie potrójny.
-Jasne - zaśmiałam się.
-Słuchaj, muszę kończyć. Buziaki, pa - rozłączył się.
-Pa - odparłam, chociaż wiedziałam, że już nikt mnie nie słyszy.
Wróciłam do młodszego brata i skończyliśmy przygotowywać posiłek. Wstawiłam tacę do piekarnika i nastawiam odpowiednią temperaturę. Usłyszałam szczęk zamka. Wiedziałam, że o tej porze może to być tylko jedna osoba. Ruszyłam pędem i skoczyłam na szyje Michałowi.
-No hej, młoda. Co się tak cieszysz?
-Bo cię widzę głuptasie - przytuliłam go mocno.
Przerzucił mnie sobie przez ramię i zarzucił na plecy. Czasami nie zachowywaliśmy się jak rodzeństwo. Gdy w końcu mnie postawił na ziemie sprawdziłam pizze. Jeszcze piętnaście minut, za pół godziny miał być Marcin i tata. Wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Zadzwoniłam do Marceli, mojej przyjaciółki.
-Hej, kotku! Gotowa na jutro? - wykrzyknęła.
-Nie? Boże! To już jutro. Pierwszy dzień szkoły. Nie wiem co mam ze sobą zrobić.
-To włącz Skypa. Muszę ci coś pokazać.
-Ok - rozłączyłam telefon i włączyłam laptopa.
Po chwili ujrzałam uśmiechniętą twarz przyjaciółki.
-No ja idę w tym - wstała i okręciła się dwa razy w okół własnej osi.
Ubrana była w czarną spódniczkę, białą koszulę i białe balerinki. Włosy miała związane w koka.
-Ślicznie wyglądasz - westchnęłam.
-A ty? Co zakładasz?
-Najchętniej desanty, jeansy, T-shirt i wojskową kurtkę - zaśmiałam się.
-Nie ma. Masz nałożyć tą śliczną czarną marynarkę i koturny.
-O nie, ja i koturny?
-No ślicznie wyglądasz. Tak dziewczęco.
-I dlatego ich unikam. - odparłam po chwili.
-Proszę.
-Zobaczymy. Dobra, słuchaj. Ja muszę iść wyciągać pizze z piekarnika.
-Ok. To ja jutro z Bambim po was wpadniemy.
-Papatki - przesłałam jej całusa i się rozłączyłam.
Może to dobry pomysł ... przygotowałam ciuchy na rozpoczęcie. Do plecaka w razie czego spakowałam zwykłe skarpetki i czarne Conversy. Zeszłam do kuchni. Cała rodzinka była w komplecie.
-Tato ! Co tak wcześnie ?
-A tak jakoś wyszło. Słyszałem, że zrobiliście pizze.
-No tak. Właśnie miałam ją wyjmować.
Michał rozstawił na stole talerze a ja wyjęłam i pokroiłam jedzenie. Po kolacji pozmywałam i położyłam brata do spania. Mimo, że miał 10 lat bał się ciemności. Co wieczór czytałam mu bajki. Gdy zasnął delikatnie wymknęłam się z pokoju. Zamknęłam drzwi i zauważyłam, że wszyscy domownicy, oprócz mnie, już śpią. Nie mogąc w to uwierzyć zajrzałam do Michała i Marcina. Spali jakby postali patelnią w głowę. Postanowiłam, że wezmę z nich przykład.
O godzinie siódmej trzydzieści obudził mnie budzik. Zebrałam ciuchy i poszłam do łazienki. Trudno było ale jakoś dawałam radę dzielić ją z chłopakami. Umyłam włosy. Następnie wysuszyłam je i wyprostowałam. Zrobiłam lekki makijaż i poszłam obudzić rodzeństwo, bo wiedziałam, że tata jest już w pracy. A Marcin mógł trochę pospać, bo odprowadzał Matiego do szkoły. Zanim zaszłam do pokoju Michała zajrzałam przez niebieskie drzwi do najmłodszego z braci. Młody spał tak słodko. Wzięłam jedną kartkę i napisałam do niego liścik.
"Marcin idzie z tobą do szkoły. Ja z Michałem idziemy na 9. Nie wiem o której wrócę ale masz dziś cały dzień z Marcinem. Bądź grzeczny. Kocham cię.
Wiki <3"
Postawiłam karteczkę na szafce nocnej i przeszłam do drzwi dalej. Weszłam do środka bez pukania. Leżał w samych bokserkach na w pół przykryty kołdrą. Ach, czasem żałuję, że to mój brat. Ściągnęłam z niego kołdrę. Zaczął coś mruczeć i narzekać ale kiedy zabrałam mu poduszkę z pod głowy spojrzał na mnie morderczym wzrokiem i pomaszerował do łazienki. Pościeliłam mu łóżko. Czasem jestem dla nich za dobra. Zeszłam do kuchni żeby zrobić śniadanie. Gdy naleśniki były gotowe Michał przyszedł ubrany w elegancji a zarazem luźny strój. Zjedliśmy śniadanie. Brat poszedł po mój plecak do pokoju a ja zajrzałam do skrzynki na listy. Leżała tam tylko jedna koperta. Była ona pożółka ale wiedziałam, że to element dekoracyjny, zapieczętowana i na pierwszy rzut oka trudna do otworzenia. Przeraziła mnie jedna rzecz. Była adresowana do mnie. Wróciłam do kuchni i wyjęłam nóż. Otworzyłam pieczęć z dużą literą K. Wyciągnęłam delikatnie kartkę i wczytałam się w jej treść. Albo ktoś zrobił mi kawał albo ... jestem księżniczką.
~~~~~~~~
Siemaneczko ! Jestem Wiki i jestem jedną za współzałożycielek tego bloga. Przepraszam was. Mój rozdział miał być już tydzień temu ale nie dałam rady. Wyrażajcie swoje opinię. Pozytywne i negatywne, chociaż bardziej prosiłabym o te pierwsze. No ... po prostu czekam na waszą opinię <3
Do następnego postnięcia ;)
Witam, witam.
OdpowiedzUsuńCóż muszę przyznać, że ciekawie się zaczyna, ale jednak bardzo mi się nie podobają te wstawki o ciuchach (których i tak nie zobaczyłam, bo nie chcą się otworzyć), myszy i kopercie. Jednak jest to opowiadanie, czyli nie może być wstawek, tylko wszystko ładnie opisane x.x Znalazło się też kilka literówek :/
No to by było na tyle, dzisiaj nie mam głowy do wymyślania komentarzy. xD Zachęcam do sprawdzenia prologu i zakładki "Dziedziniec" zostawiłam tam małe prezenty ^^ Czekam na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam i życzę weny ~Króliczek~ :3
Fajnie wszystko opisane.. c: Kolejna osoba, której zazdroszczę, bo pisze w pierwszej osobie... XD
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada... :D