,,Jak człowiek się kogoś boi,
to go nienawidzi,
ale nie może przestać o nim myśleć."
William Golding
Za oknem padał deszcz. Wielkie krople bębniły w szyby mojej komnaty.Spojrzałam na zegarek. Westchnęłam. Czekały mnie jeszcze dwie godziny samotności,czyli do końca zajęć muzycznych. Mogłam pójść do Białej Sali Balowej i posłuchać sióstr, ale nie miałam dziś na to ochoty. Zwykle siedziałam tam i wsłuchiwałam się w skrzypce Julii oraz podziwiałam tańczące na klawiszach fortepianu palce Igi, mojej bliźniaczki.
Uwielbiałam ich koncerty. Obie od urodzenia przejawiały smykałkę do muzyki. Julia dokąd stanęła na nogi praktycznie nie rozstaje się ze skrzypcami mimo że ma dopiero 5 lat. Iga (choć woli imię Izabella) nadal nie sięga do pedałów nawet w najmniejszym pianinie, ale nie przeszkadza jej to w wygrywaniu najwspanialszych serenad. Za parę miesięcy w swoje- a raczej - nasze urodziny dostanie własny fortepian do swojej komnaty. Nie mogę się doczekać aż instrument przekroczy progi zamku, bo zwolni mnie to z przykrego obowiązku jakim jest wysłuchiwanie o jego wspaniałości, z jakiego drewna to on jest a z jakiego nie. Rozumiałam, że to dla niej coś wymarzonego, ale irytowało mnie to. Zazdrościłam im obu ich talentu. Przez to miałam wrażenie, że tu nie pasuję.
Fakt - różniłam się bardzo od sióstr. Obie wdały się bardziej w matkę za to ja byłam kopią ojca. Czarne włosy nie dające się opanować, zielono-brązowe oczy, blada cera upstrzona piegami. W niczym nie przypominałam Izabelli- ani zewnętrznie ani wewnętrznie. Ona zawsze musiała mieć wszystko zaplanowane do najmniejszego szczegółu (mimo że mamy dopiero po siedem lat). Ja działałam na"żywioł"- jak mówił tata.
Zeskoczyłam z parapetu. Rozejrzałam się po swojej komnacie. Spojrzałam z nadzieją na swoją biblioteczkę ale nie pojawiła się tam w żaden magiczny sposób ani jedna książka, której jeszcze nie przeczytałam kilkanaście razy. Podeszłam do sztalugi, która stała koło wielkiego łoża z baldachimem. Nie, w taką pogodę nie wypada malować.
- Muszę kogoś znaleźć - powiedziałam sama do siebie. Rodzice nie lubili gdy ze sobą rozmawiałam, ale dodawało mi to otuchy, kiedy byłam sama pośród zimnych murów. Podeszłam do drzwi, stanęłam na palcach by dosięgnąć klamki. Pchnęłam ciężkie drewno i pognałam przez korytarze. Przemierzałam zamek używając ukrytych przejść, których chyba nikt nie znał tak dobrze jak ja. Wszystko po to aby nie spotkać nikogo ze służby. Lubiłam tych ludzi, ale nie znosiłam ich przesadnej troski o to byśmy nie przeszkadzały rodzicom. A to do nich chciałam teraz pójść. Zbiegłam po schodach, skręciłam w lewo. Zobaczyłam uchylone drzwi i usłyszałam dwa głosy. Mama i tata. Miałam już wbiec do pokoju, gdy rozległ się kroków głębi korytarza. Szybko wślizgnęłam się za posąg lwa stojący na przeciw. Zobaczyłam parę nóg i ktoś wszedł do pokoju, otwierając szerzej drzwi. Teraz słyszałam wyraźnie rozmowę oraz brzdęk zastawy stawianej na stół.
Uczono mnie, że nieładnie jest podsłuchiwać i nie wypada to damom, ale miałam wrażenie, że rodzice rozmawiają o czymś o czym nie powinnam wiedzieć. Naturalnie, wytężyłam słuch.
- Może chodzi o prezenty na Boże Narodzenie, w końcu to już za miesiąc... -szepnęłam do siebie, ale umilkłam na dźwięk fotelu szurającego po posadzce.
- I ukrywałaś to, przez te wszystkie lata?! - krzyczał ojciec. Nigdy nie słyszałam go tak wściekłego.
-Kochanie, zrozum... to nie mogło wyjść na jaw - mówiła mama
-Co? To, że masz jeszcze jedno dziecko, czy to,że mnie zdradziłaś?! Jak mogłaś?! Nie wystarczałem ci?!
-To nie tak..
-A jak?!
Zapadła cisza. Czułam, że każdy mięsień mojego ciała jest napięty. Moje serce biło jak oszalałe.
-Jak ma na imię ?-zapytał tata już spokojniej
-Wiktoria, nazywa się Wiktoria. W grudniu skończy 6 lat.
-Jest w wieku Matyldy i Igi...O boże...
Więcej nie słyszałam, czy może nie chciałam słyszeć? Nie wiem kiedy z oczu pociekły mi łzy, jak znalazłam się w składzie paszy dla ogierów. Do dziś nie pamiętam kiedy znalazły mnie siostry całą mokrą od płaczu i deszczu. Oczywiście, pytały, ale ja nic nie mówiłam. No bo jak? Jak mogłam powiedzieć to Julii i Idze wiedząc jak będą cierpieć?
W ten sposób w wieku 6 lat poznałam tajemnicę mojej mamy. Sekret,który zmusił mnie do dojrzałości. Wiedza o trzeciej siostrze sprawiła,że już nigdy nie byłam taka jak kiedyś. Wzniosłam dookoła siebie mur. Mur nie do przebicia. Mur zbudowany z nienawiści do kompletnie nieznanej mi osoby. Bo jej nie znałam i nigdy nie chciałam poznać. Wiedziałam tylko,że nazywa się Wiktoria, jest moją siostrą i rówieśniczką oraz że z całej duszy pragnę by przestała istnieć.
~~*~~
I zaczęło się ...
Czekamy na opinie :)
Pierwszy rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu, aa przez weekend powinny się pojawić opisy bohaterek.
Planujemy też zmianę graficzną stronki . Jak ktoś chętny do pomocy ,czy do pisania zapraszamy na nasze e-maile :D
Do następnego skrrrobnięcia !
M.